10.01.2015

Grudzień, siedem lat później

Powrót do Krakowa, tam i z powrotem,
z przystankami na siku, na świąteczne migdały.
Wrocław żegna mnie, choć nie zdążył ugościć,
na szczęście dla niego, a dla mnie?

Za oknem tylko krzyże, jakieś osłupiałe
postaci zamknięte w posągach, tylko tramwajowe
tory, które wkrótce pożre autostrada.

Daj, nie daj, bym też stał się dla niej pożywką,
bym zadarł nosa na krawężniku, bo wreszcie
ktoś mnie tam, na miejscu czeka. A może
został za plecami, na peronie,
na zawsze?