13.12.2010

funèbre

w spodniach tego który pił z mojego krocza
i śmiał gdy jęczałam
zaciskać zęby
na cieknących udach
umarłam dziewicą

Kaloryfer

Nie powiem nic żeby
się rozczulić
niczego by dodać

Daj mi jeszcze chwilę
kilka dni bezczelnej rozkoszy
chwilę
nad ranem przed pierwszym

światłem przynieśli brata
On śmierdział
z moich ust
niczego ująć

w słowa
umarłem siostrą
obitą solidnie jak
skórzana kanapa

10.12.2010

Wuju - chuju

Mała Ala nazwała mnie chujem, mówi tak
za każdym razem, gdy przyjeżdżam odwiedzić
jej tatusia (nazwanego z kolei Jezusem).
Nie posiadam się z dumy, „chuju” brzmi niepomiernie
twardziej, niż jakiś tam „wuj”.
„Chuju, chuju!” – słyszę przy kolejnym kieliszku,
przechylonym do spółki z Jezusem.

Jezus jest dobrym synem,
ojcem i mężem. Pracuje w Kolejach Dolnośląskich.

„Wyborowa mnie zaspokaja” – oświadczam
pod koniec stawki, kalecząc język
natychmiastowym ugryzieniem.
„Ty masz Agnieszkę”, głos dusi się,
zawieszony w pół słowa.

Agnieszka natomiast kastruje koty.

„Pora na mnie” – mówię, oparty o futrynę.
Złośliwość własnych słów przemyślę jutro.
Teraz nie trzeba, teraz nie należy.
Zaspokojony Wyborową, jestem jej przecież
synem, ojcem i mężem.

7.12.2010

Patetelnia

Jako poeta piszę do kotleta
co jak najbardziej rymuje się z kobietą
oczywiście na gapę oczywiście
śmierdzę tytoniem

bo mi się nie widzi stary porządek
bo kubraczek i szalove
nieślubny chciałbym być
niewidoczny

bo lubię uwagę zwracać
w bramach